W Simferopoluu wysiedlismy z pociagu k 11tej. Jak zawsze pierwsze kroki to nabycie biletow na elektryczke do Bakczysaraju. Szybki zakup sprawdzenie ile mamy czasu 2h. OK lecimy cos zjesc. Dworcowy barek i pierwsze Zarkoje /podawane w glinianych dzbankach, sklada sie z ziemniakow i gulaszu/ a juz od "szefa kuchni" zalezy czy bedzie geste czy rzadkie itp do tego marchewka i oczywiscie pietruszka. /ktora dostaniemy rowniez na pizzy czy hot dogu :D/
Nadszedl czas odjazdu. Zajelismy miejsca losowo wybrane, jak na porzadnych maladcych przystalo wpier pomagajac starszym pania i ich licznym torba wgramolic sie do wagonow. Prawdziwy klimat Ukrainy bylo widac i czuc ;). Z glosnikow na peronie pozegnal nas marsz i pociag sennie i powoli ruszyl otoczony stepem skompanym w sloncu /ale mi sie poetycznie napisalo ;)
cdn