Pobudka o "swicie", wizyta w sklepie spozywczym po male coniecy /dluga kolejka, luzne rozmowy robotnikow zmierzajacych do pracy a wsrod nich ja. Nie odrozniajacy sie prawie wcale tak samo zaspany i w niechluje zalozonej koszulce i bardzo dobrze, niestety jak przyszla moja kolej, poprosilem o wode, sok, jakis kefirek, bulki i parowki - czar bycia jak tubylky prysl - u nich zestaw sniadaniowy to piwo i fajki.